600 mln zł straty hodowców i utrata wizerunku polskiej wołowiny

Podczas wczorajszej konferencji prasowej Głównego Lekarza Weterynarii i Rady Sektora Wołowiny, branża podkreślała, że sytuacje uboju zwierząt pourazowych, czy też chorych w zakładach mięsnych nie powinny mieć miejsca, a branża nie będzie tego tolerować.

Sprawa ubojni k. Ostrowi Mazowieckiej rozniosła się szerokim echem w pozostałych krajach europejskich, z którymi współpracują krajowi przedsiębiorcy. Jak podkreślił wczoraj Wiesław Różański prezes UPEMI - ubolewamy nad tym co się stało, nie powinno mieć to miejsca w Polsce. Mamy przepisy prawa, które zakazują takich praktyk, to jest ewidentnie złamanie prawa. Do takiej sytuacji nie powinno dojść. Aktualnie  staramy się utrzymać ciężko zdobyte rynki eksportowe, które teraz możemy utracić w bardzo krótkim czasie.

Skala poniesionych strat, nie tylko przez hodowców ale i zakłady mięsne, jest dzisiaj nie do oszacowania. Prezes Związku Polskie Mięso, Witold Choiński dodał, że na razie żaden kraj nie wycofał się z importu. – Zauważamy wstrzymanie zamówień, ich anulowanie, jest to też pretekst do negocjowania niższej ceny. Nie zapominajmy o tym, że straty wizerunkowe, które ponosi branża to znaczy dużo więcej. Przez lata pracowaliśmy na to, by opinia o polskiej żywności, polskim mięsie była jak najlepsza. Teraz to wszystko legło w gruzach. Skutki finansowe są nie do ocenienia w tej chwili i nie do odrobienia w najbliższym czasie.

Choiński zaznaczył też, że niektóre kraje wykorzystują takie sytuacje do przedstawiania polskiej żywności w złym świetle i umniejszania jej wartości i walorów. Problem nie dotyczy wyłącznie mięsa. Im większa konkurencja, tym chętniej są wykorzystywane przez inne państwa naruszenia przy produkcji żywności. Wszystko po to, by chronić swój rynek i swoją produkcję.

O tym jak wielkie są straty całej branży przekonamy się w najbliższych tygodniach. Warto też zauważyć, że zadanie do poszerzania współpracy z potencjalnymi importerami polskiej wołowiny będzie dzisiaj wyjątkowo trudne. Tym bardziej, jeśli rozważymy możliwość eksportu wołowiny na nowe rynki do Chin, Wietnamu, czy też Japonii, która w ostatnim czasie otworzyła swój rynek dla europejskiej żywności.

Źródło: http://www.farmer.pl